☙ Skład Literacki - to miejsce ma znaczenie! ✦ Autorskie wiersze i teksty ✦ Muzyka, grafika i film ✦ Odwiedzaj, oceniaj i komentuj! ✦ ✍ Zostaw swój ślad! ✦ Pozdrawiam wszystkich czytelników! © Artbook
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Na smyczy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Na smyczy. Pokaż wszystkie posty

☙ Na smyczy


Wracając z pracy zastanawiałem się czy jeszcze tam wrócę. Co po dobrym, służbowym aucie, własnym gabinecie i wielkiej kasie, kiedy wymagania szefa stają się nierealne. Nie sposób  dorównać jego ambicji, a ostatni kontrakt, to już w ogóle za dużo. Zresztą od kilku tygodni nie mogę spokojnie przespać nocy, myśląc jak z zyskiem sprzedać kolejną firmę. Muszę coś z tym zrobić. Jak poruszyć tę sprawę z Agatą? Co jej powiedzieć? Kochanie, zwalniam się? Nie wiem. Jestem zmęczony.
Wpadłem do domu i zrzuciłem płaszcz. Teczki też nie umiałem normalnie odłożyć.
- Co się stało? Co to za hałasy?
- A nic, znowu ta robota, przepraszam, że tak z hukiem wpadłem.
- Pewnie w firmie znowu ciężki dzień?
- I tak, i nie. Wiesz jak to u mnie. Sprzedam, źle, nie sprzedam jeszcze gorzej. Mam wrażenie, że co bym nie zrobił, to cały czas słyszę pod swoim adresem jakieś uwagi. Sławek mogłeś to lepiej zrobić, a to mogłeś inaczej sprzedać, a tamto i owamto. A daj spokój.
Nareszcie w domu. Rozsiadłem się wygodnie na kanapie. Miałem się wyciągnąć jak struna i zapomnieć o tym co się dzisiaj wydarzyło, ale po chwili uświadomiłem sobie, że nie przywitał mnie Brutus. Jak szybko wylądowałem na kanapie, tak szybko się z niej podniosłem i zapytałem Agatę:
- Gdzie jest Brutus?
- Otóż twoje psisko, że tak się wyrażę, narozrabiało dzisiaj i postanowiłam zamknąć go do twojego powrotu, w składziku.
- Co takiego? A co zrobił?
- Wyobraź sobie, że kiedy wieszałam dzisiaj w ogrodzie twoje świeżutko uprane koszule, Brutus postanowił, że się nimi zajmie.
- Jak to zajmie?
- Chyba miał ochotę do zabawy, bo kiedy hasał w ogrodzie, zaczął z kosza wyciągać koszule i szalał z nimi po trawniku. Kilka z nich jest do wyrzucenia. Tak się zdenerwowałam, że jak tylko się uspokoił, to go złapałam i schowałam za karę do składzika.
- A to bestia z niego – powiedziałem pod nosem, nie mogąc uwierzyć, że tak się u nas rozbrykał.
- Poza tym nie lubi obroży ani smyczy. Jak tylko mu zakładam obroże i zapinam smycz, to się szamocze. Zrób coś z nim. W końcu to twój psiak.
- Wiem, też to zauważyłem. Chyba lubi wolność. Pójdę z nim na dłuższy spacer, to może zrzuci nieco energii. Może właśnie tego potrzebuje. Zresztą mi się też to przyda.
- Rozumiem. Taki męski spacer chyba obu wam dobrze zrobi. Ochłoniecie i pogadacie sobie na osobności. Przyda wam się.
- W porządku. Przebieram się i idę z nim na plażę. Dam mu wycisk.
- Przypnij mu obrożę zanim wyjdziesz. Jestem ciekawa czy sobie poradzisz.
- No cóż, postaram się. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Brutus skomlał pod drzwiami. Słysząc te dźwięki, zrobiło mi żal psiaka i czym prędzej pobiegłem, aby uwolnić go ze składzika. Kiedy słyszał, że się zbliżam, zaczął drapać w drzwi i mocno szczekać.
- No już, już, jestem – przykucnąłem i zacząłem głaskać, aby go nieco uspokoić.
Założyłem obroże i powiedziałem mu, że idziemy na długi, męski i wychowawczy spacer. Kiedy go wypuściłem, to prawie mnie przewrócił. Zaczął podskakiwać, a merdający ogon, rozpogodził moją twarz. Wspólne spacery z Brutusem zawsze odprężają i nawet dzisiejsze zmarnowane koszule, są niczym w porównaniu z robotą, która od jakiegoś czasu nie daje mi spokoju. Może będę miał okazje przemyśleć dalsze plany i szczerze porozmawiać z Agatą o zmianach.
Mieliśmy już wychodzić, gdy Agata zatrzymała nas krzycząc:
- Założyłeś mu obrożę!?
- Tak! Już idziemy!
- Na smyczy go masz!? - krzyknęła, trzymając w ręku kawał solidnej linki.
Stanąłem jak wryty, bo przez moją głowę przeszło nagle sporo myśli. To niebywałe jak w tak krótkim czasie, na pytanie czy mam go na smyczy, mój umysł poskładał sobie wszystko w jedną całość. Na smyczy. No właśnie. On ma mnie na smyczy. Mój szef ma mnie na smyczy, a ja, jak ten niewolnik jestem ubezwłasnowolniony od jakiegoś czasu. To niedorzeczne. Koniec z tą pracą i zachłannym szefem, któremu cały czas mało. Spojrzałem na Agatę. Spojrzałem na Brutusa i zdałem sobie sprawę, że odpowiedź co dalej z moim życiem, była w zasięgu mojego wzroku.
Brutus nie lubi obroży. Zdjąłem ją. Mój pies lubi wolność i właśnie pomógł mi podjąć decyzję.
- Sławek, weź tą smycz, to nie będziesz miał z nim problemu na spacerze.
- Nie Agata. Będę go pilnował. On mnie się słucha. Nie lubi smyczy i obroży, dlatego mu ją zdjąłem.
- Żebyś nie żałował Sławek, on potrafi wywinąć niezły numer.
- Wiem, ale właśnie uświadomiłem sobie, że on lubi wolność i potrafi zachowywać się lepiej bez smyczy, niż wtedy kiedy ma ją założoną i rwie się w każdą ze stron.
- Jak uważasz. Bawcie się dobrze i wróćcie niebawem. Przygotuje słodki deser.
Pomachałem Agacie i wyskoczyliśmy z Brutusem na beztroski spacer. Tak wesoło podskakiwał, że i ja z tego wszystkiego zacząłem podskakiwać, czując że zeszły ze mnie trudy dzisiejszego dnia.
Do pobliskiego kosza wyrzuciłem smycz.

© Artbook