"Lekarstwa nie zawsze są konieczne, ale wiara w wyzdrowienie jest niezbędna."
Norman Cousins
Zawsze byłem pod wrażeniem osób, które dzięki swemu pozytywnemu nastawieniu do życia, potrafiły poradzić sobie nawet z najgorszą chorobą. Kiedy rozmawiałem z takimi osobami, to często emanował z nich spokój, pogoda ducha i przekonanie oraz ogromna wiara w to, że będzie dobrze. Nie chodzi o to, że udawały przed innymi, że nic się nie dzieje, albo, że przybierały maskę radości i sztucznego uśmiechu. To było zdecydowanie coś większego, coś czego nie sposób do końca racjonalnie wyjaśnić oraz podważyć prawdziwości i autentyczności ich zachowania.
Wiele z tych ciężko chorych osób było pod bardzo dobrą opieką lekarzy i przyjmowało określone leki oraz angażowało się w terapie, które miały polepszyć ich stan zdrowia. Jednak jak się z czasem okazywało, nie to stanowiło zasadniczy klucz do poprawy ich zdrowia, a nawet całkowitego wyeliminowania choroby. Na przykład u wielu pacjentów zaobserwowano jak w trakcie leczenia ogromną rolę odgrywa on sam, a precyzyjniej mówiąc jego wewnętrzna siła oparta na bezkompromisowej pewności i przekonaniu, że da się wyjść nawet z najgorszej sytuacji. Medycyna zna przypadki samouleczenia organizmu, które jak dotąd trudno racjonalnie wyjaśnić.
Powyższe doniesienia zainteresowały wielu czołowych naukowców, psychiatrów, neurobiologów, a przede wszystkim odbiły się głośnym echem w dziedzinie psychoneuroimmunologii, czyli badaniem związków między umysłem a ciałem. Każdy jest przekonany, że lekarstwa są po to, aby wyleczyć nas z określonej choroby, dolegliwości czy schorzenia. Okazuje się jednak, że nie bez znaczenia jest stan naszego umysłu w trakcie procesu dochodzenia do zdrowia. Nasze pozytywne podejście, radosny nastrój i wewnętrzne przekonania mogą nawet zatrzymać cykl następujących po sobie niekorzystnych zmian w organizmie. Leki w takiej sytuacji niekoniecznie muszą stanowić dla chorej osoby główne źródło pomocy. To niesamowite, ale wielu badaczy i naukowców podejrzewało od wieków, że tak właśnie jest, stąd coraz więcej rzetelnych badań w dziedzinie psychoneuroimmunologii.
Stu studentów poproszono o wzięcie udziału w testowaniu dwóch nowych leków. Pierwszym z nich był lek w czerwonej kapsułce, o którym powiedziano im, że ma właściwości stymulujące i działa niezwykle korzystnie. Drugi lek był w niebieskiej kapsułce i powiedziano o nim, że ma właściwości uspakajające. Naukowcy jednak postanowili bez wiedzy studentów dokonać zamiany leków. W czerwonej kapsułce był zatem środek uspakajający, w którym był barbituran, a w niebieskiej środek stymulujący, czyli amfetamina. Mimo, że badanym osobom podano inne środki, to zachowanie studentów nie uległo zmianie, ponieważ tak bardzo zaprogramowali swój umysł , że skupili się na reakcjach jakie były zgodne z ich oczekiwaniami, czyli - i to jest szokujące - dokładnie przeciwne reakcjom chemicznym, które powinny wywołać u nich środki, które zażyli. Innymi słowy ci studenci po zażyciu amfetaminy powinni być pobudzeni, a byli spokojni, a studenci po zażyciu barbituranów powinni być spokojni, a byli pobudzeni. Dr Beecher stwierdził, że skuteczność działania leku "jest bezpośrednim wynikiem nie tylko właściwości chemicznych specyfiku, lecz również wiary pacjenta w jego skuteczność".
Czy w obecnej rzeczywistości powyższe doświadczenie nie skłania do refleksji?
"Doceń swoje myśli, zanim one przekonają cię, że nie warto"
© Artbook
"Umysł to żyzna gleba. Zasiane informacje zawsze wydadzą plon."
© Artbook
..interesująca notka, ciekawy temat, który mnie fascynuje od dawna..
OdpowiedzUsuńpodobno nie ma rzeczy niemożliwych, jedynie ograniczenia naszego umysłu określają je jako nieosiągalne..siła człowieka leży w 'sile jego umysłu'.. tam gdzie jest otwarty umysł, tam istnieją nieograniczone możliwości :)
'Jeśli wierzysz, że Ci się uda, że potrafisz,w większości wypadków rzeczywiście ci się uda, to władza umysłu nad ciałem' - Vernon Wolfe
'Prędzej czy później okazuje się, że ci, którzy wygrywają to ci, którzy myślą, że mogą wygrać' - Richard Bach
..warto starać się być 'żyzną glebą', żyć tak, aby nasze życie było 'dobrym owocem' dla innych ludzi.. ;)
- pozdrawiam ciepło :)
Dziękuje! Twój komentarz, to kawał bardzo fajnej i inspirującej myśli 😊
UsuńCieszę się, że ten tekst wzbudził tak wiele cennych przemyśleń. Wydaje się, że nasz umysł i serce stanowią większą zagadkę niż nam się wydaje 😉
Pozdrawiam i dziękuje za tak ciekawe nawiązania do Wolfe'a i Bach'a 🖐️
Wierzę w moc przyciągania dobrych rzeczy i pozytywnych zdarzeń. Wiara, to już połowa sukcesu.
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Coś w tym jest, prawda? 😉
UsuńAle wydaje mi się, że często wynika to z tego jakimi jesteśmy ludźmi i jakie mamy nastawienie i podejście do innych oraz w ogóle do życia.
Przyciągamy to jakimi jesteśmy. Kiedy wierzymy, zwiększamy swoją moc i sprawczość, tak mi się wydaje 🤔
Z własnego doświadczenia wiem, że walka z chorobą zależy zarówno od możliwości medycyny, jak i od nas. Jeśli nie pozostajemy bierni w walce z chorobą, a w trudnych momentach nie opuszcza nas nadzieja na wyleczenie, nasz organizm skuteczniej stawia opór chorobie. Myślę też, że w takich razach bardzo potrzebne jest zaufanie do lekarza.
OdpowiedzUsuńSuper! Dziękuje ci Yolanthe za komentarz z pierwszej ręki w temacie tego tekstu, który świetnie wpisuje się moje przesłanie 👌😊 Współpraca i dobra komunikacja w sprawie choroby z lekarzem to bardzo ważna sprawa. Nasz umysł i serce potrafi mieć swoje zdanie. Kiedy potrafi być wyrażone z odwagą i z szacunkiem, to może zmienić bieg naszej historii...
UsuńPodobno pozytywne nastawienie pomaga. Człowiek nakręca się myśleniem, w przypadku choroby czarnymi myślanmi, zwłaszcza jeszcze gdy ma duży poziom neurotyczności. Czasem może warto po prostu iść, nie myśleć, słuchać muzyki zamiast tego co siedzi w głowie, jak na spacerze. Leki też są ważne, samą wolą się człowiek nie wyleczy.
OdpowiedzUsuńObstawiam 'złoty środek' - jeśli możesz i stać cię na to - lecz się przy pomocy konwencjonalnych środków. Nie zapomnij jednak o niekonwencjonalnych formach leczenia. Zaliczam do nich coś czego na pierwszy rzut oka nie widać: wiarę we własne możliwości, sprawczą siłę oraz pozytywne nastawienie. Nie bujam w obłokach. Ludzie umierają. Nawet ci najbardziej pozytywni. Pytanie jak umierają? Z jakim nastawieniem? Odchodzą z żalem czy z nadzieją? Wydaję mi się, że to też ważne...
Usuń