☙ Skład Literacki - to miejsce ma znaczenie! ✦ Autorskie wiersze i teksty ✦ Odwiedzaj, oceniaj i komentuj! ✦ ✍ Zostaw swój ślad! ✦ Pozdrawiam wszystkich czytelników! © Artbook

✧ mokre kartki

trudno zapisać mokre kartki

gdzie enigmatyczna jesień

pełna sprzeczności

kreśli szkic

nadchodzących dni

 

obraz nabiera z czasem

kolorów i nie skąpi

nawet dobrego słowa

niemniej wątpię w nie

 

na rozdrożu

bez wyjścia

bez sensu

huśtam

 

ten nastrój

 

© Artbook


☙ Mroźne marcowe noce


W mroźną marcową noc, gdy gwiazdy wydawały się ostrzejsze niż zwykle, a księżyc spoglądał z niepokojem na zamarzniętą ziemię, wioska na skraju lasu zanurzyła się w ciszy. Powietrze było tak przejrzyste, że każdy oddech zamieniał się w kryształowe obłoki, które unosiły się leniwie i znikały w czerni nieba.

Stary Mateusz, który od lat mieszkał samotnie na skraju wsi, zauważył coś dziwnego. Ślady na śniegu, które pojawiły się znikąd i prowadziły wprost do granicy lasu, gdzie ciemność zdawała się być bardziej namacalna niż kiedykolwiek. Ślady były drobne, jakby należały do dziecka, lecz zbyt głębokie, by mogły być pozostawione przez lekkie stopy.

Zaintrygowany, Mateusz chwycił swoją lampę naftową i ruszył wzdłuż śladów. Gdy zbliżył się do granicy drzew, usłyszał cichy szept, jakby wiatr niósł echo odległych głosów. Lampa zamigotała, a płomień zatańczył niespokojnie.

W głębi lasu coś błysnęło. Mateusz dostrzegł postać, ubraną w cienką, białą suknię, która zdawała się nie odczuwać mrozu. Kobieta stała nieruchomo, spoglądając na niego z miejsca, gdzie ślady się kończyły. Jej twarz była blada jak śnieg, a oczy lśniły nienaturalnym blaskiem.

Mateusz zrobił krok naprzód, ale kobieta cofnęła się w cień drzew. Mimo lęku, starzec podążył za nią, ale im dalej wchodził w las, tym cisza stawała się głębsza, a światło lampy coraz słabsze. W końcu ogień zgasł, a wokół rozciągnęła się ciemność.

Następnego ranka mieszkańcy wioski znaleźli lampę naftową Mateusza na skraju lasu, w miejscu, gdzie ślady znikały bez śladu. Starca nigdy więcej nie widziano, a mroźne marcowe noce od tamtej pory niosły ze sobą niepokojące szepty, które zdawały się wzywać tych, którzy mieli odwagę słuchać.

© Artbook

☙ Echo przedwiośnia

Deszcz padał cicho, zmywając ostatnie plamy zimy z popękanej drogi. Noc była ciemna, choć niebo przecinały rozmazane światła miasta, niknące w gęstej mgle. W powietrzu unosił się zapach wilgoci, przesiąknięty czymś nienazwanym – niepokojącym.

Szymon szedł powoli, wsłuchując się w krople uderzające o jego płaszcz. Droga prowadziła przez park, gdzie nagie konary drzew wyciągały ku niemu swe ramiona. Przedwiośnie zawsze niosło coś nieuchwytnego – obietnicę odrodzenia, a jednocześnie cień czegoś, co nie zdążyło odejść.

Przystanął na skraju alei, dostrzegając coś między gałęziami. Ciemna sylwetka stała nieruchomo, ledwie widoczna w gęstej mgle. Nie było słychać kroków, nie było wiatru – tylko echo deszczu odbijające się od kamiennych ścieżek.

Halo? – zapytał cicho.

Cisza.

Mimo to, miał nieodparte wrażenie, że ktoś go obserwuje. Mgła zaczęła się zagęszczać, zdawało się, jakby oddychała, pulsowała w rytm niewidzialnego serca. Zrobił krok w przód, ale postać zniknęła, jakby nigdy jej tam nie było.

Gdy dotarł do domu, czuł, że nie jest sam. Drzwi zamknęły się za nim z cichym stuknięciem, ale w powietrzu nadal unosił się ten zapach – zapach wilgoci, przesiąknięty czymś o smaku niepokoju.

Rano znalazł na progu coś, co wyglądało jak zwiędnięty kwiat. Jego płatki były zimne i mokre, a na ich krawędziach lśniły krople deszczu – albo czegoś innego.

Zza okna dochodził śpiew ptaków, zwiastujących wiosnę. Ale on nie był pewien, czy na pewno nadchodziła.

© Artbook

✧ zasoby


zbieramy całe życie

po trochu

czasami na szczęście

nie szczędząc łez

jakby miało starczyć

do końca

na wiosnę

aby jesienią starczyło

kiedy latem

myślimy

o zimie

 

zbierają wszyscy

żeby nie było

zbierają starzy

zbierają młodzi

wszyscy inaczej

bywa że za dużo

bywa że za mało

 

brakuje!

 

cały czas mało!

 

powinno być więcej!

 

tymczasem nie stać już nas...

 

na gromadzenie straconych...

 

zasobów

 

© Artbook

✧ wytchnienie

 

życie od wieków tworzy

pokolenia

nie śpi

rodzi

 

kolejne marzenia

o lepszym

życiu

na wieki

 

tymczasem

świat

cierpi

bez

 

wytchnienia

 

 © Artbook

✧ kompozycja


jak szlachetne bywa zdrowie

ile kosztuje młode dni

ta nieustająca rozrzutność

beztroska żądza

i szczęśliwa nieświadomość

przyszłych chwil

 

nie nam to wiedzieć

nie nam oceniać

to przeszłość upomni się

o prawa zapisane i złamane

na tablicach młodego serca

co bije nieustannie


i wraca ta melodia

utrwalona pamięcią 

że zapis nut życia

mógł brzmieć inaczej

zmiana aranżacji

to nadzieja

 

na zdrowie

 

pięciolinii

 

© Artbook 

✧ transitum

rozpościera się nad ziemią ciężka mgła

miękka i chłodna niczym pajęczyna w ciszy

światło dnia przenika przez niebo jak cień

a blade słońce ledwie dotyka nagich gałęzi

jakby samo było snem o minionym lecie

 

liście już bezbarwne i przemokłe

opadają wolno częściej bezszelestnie

pozostając świadkami upływającego czasu

bezwiednie unoszone przez wiatr

nie skarżą się już na swój los

 

z rąk wytrącona paleta barw

tylko szarość pochłania ulice

doskwiera za murami

wnikając w serce jak deszcz

cicho się sączy melancholia

 

w domu czasami usłyszymy pieśń

o tym jak deszcz śpiewa w takt

smutku i łez o przemijaniu bez przerwy

o nieuchronnym zapadaniu w sen

 

© Artbook