Wyszedłem
z domu w letniej kurtce, mimo że prognozy ostrzegały:
„Nadchodzi wietrzny i zimny dzień”.
"E tam, przecież to tylko wiatr!" – pomyślałem z lekceważeniem.
Już
za rogiem poczułem pierwsze uderzenie lodowatego powietrza, jakby
ktoś otworzył drzwi do zamrażarki w Arktyce.
Z każdym krokiem chłód dawał się we znaki coraz mocniej. Kurtka?
Bezużyteczna. Nos czerwony, uszy przypominały mrożonki, a ja
próbowałem wyglądać, jakbym to zaplanował.
Zza rogu wyłoniła się sąsiadka w puchowej kurtce, czapce i szaliku, jakby przygotowywała się na zimową ekspedycję.
Spojrzała na mnie i z
uśmiechem rzuciła: „Powiało chłodem, co?”
„Nie, ja tylko się tak hartuje” – odparłem, szczękając zębami.
© Artbook