Pełen entuzjazmu kupiłem nową książkę.
"Tylko jeden rozdział przed snem" – pomyślałem.
Zacząłem czytać. Fabuła okazała się wciągająca.
Bohater wpadł w kłopoty, więc musiałem sprawdzić, co będzie dalej.
Drugi rozdział. "Tylko ten, potem spać." Bohater wciąż w tarapatach.
Trzeci rozdział? Okej, ale tylko szybki. Nagle spojrzałem na zegar – była trzecia nad ranem.
Bohater żył, ja ledwo co.
„Jeszcze jeden rozdział i idę spać!” – krzyknąłem w myślach, przekonany, że to dobra decyzja.
Ale książka nie odpuszczała. O piątej rano skończyłem ostatnią stronę.
Z dumą zamknąłem książkę, choć mój budzik miał zadzwonić za godzinę.
Morał? Nigdy nie ufaj książkom przed snem.
Są bezwzględne.
© Artbook